6/07/2009

miedzy leon a argos..

po 10 km przywalilam glowa w beton z rozpedu,chyba mialam nawet maly wstrzas.wszystko juz ok..pisze ze skan wyszedl dobrze .guz zszedl po arnice i biore jeszcze cos przeciwzapalnego bo mam nadwyrezone i opuchnieta szyje..wczoraj z tego powodu spedzilismy w szpitalu 8 h ..potem taksa pojechalismy do stacji benzynowej gdzie zostaly rowery,ktore odzyskalismy po interwencji policjii.pojechalismy do argos rowerami jeszcze 5km w wietrze i deszczu i odpoczynek..jakies 15km zrobilismy wczoraj a dzisiaj zrobilismy 82km,ostatnie 10km to dlatego ze nie bylo gdzie spac,dzisiaj spimy w pokoju z jakims wariatem z kolczykiem w nosie hii.i po kolacji tez..marka boli kolano a mnie szyja i tak sobie jedziemy polamani pokaszlujac..zostalo nam 210km do saniago de compostela,do finisterry potem jeszcze 90km..dzisiaj gory,wiatr i deszcz 1500m.np.m i bardzo zimno.dlugie podjazdy na najnizszej przezutce 6km na h,albo zjazd 40km z wcisnietym hamulcem..jest ciezko i trudno i ciezko wspolpracujemy..kazdy zmeczony na maksa..no arek to luzik,szalenstwo do 23 bo wyspany..no to wszystko.jeszcze kapanie i lulu,jutro znowu orka podjazdowa.gory i deszcz..chyba bym tego ne zrobila drugi raz,no i kask wazna rzecz,ale w goraczce i tak kazdy sciagal,wlecialam do betonowego rowu bo sie potknelam ale sie ciesze ze nic nie jest..no trza o kaskach pamietac..w domu mam dwa..ok dobranoc..glowa nie szklanka ,)adios

p.s julcia sie nie martwi,juz jest oki,pozdrowionka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

free counters darmowe liczniki