12/18/2008
wolnosc..
Wolność to robienie tego, co nakazuje nam i na co pozwala nasza wolna wola. Ale z
wolnością jest jak z miłością – ma bardzo wiele twarzy. Wolność to wewnętrzny nakaz zmierzania do ideału, do którego możemy się tylko przybliżać – a on nam ciągle ucieka jak oddalający się horyzont. Mędrcy i mistrzowie twierdzą, że osiągnięcie wolności możliwe jest jedynie na planie duchowym i mistycznym. Bycie całkowicie wolnym od wszelkich uwarunkowań i ograniczeń związanych z naszą egzystencją w istocie oznacza rozpoznanie siebie jako istoty duchowej. Zanim to ostatecznie zrozumiemy, nasza potrzeba wolności przejawiać się będzie na tysiące sposobów.
Tylko człowiek, który sam w głębi duszy nie czuje się wolny ani wartościowy, będzie niewolił innych. Z lęku. To dobrze widać w parach. Jeśli któreś z partnerów ogranicza wolność drugiego, oznacza to, że nie czuje się pewnie, boi się, że ten drugi wykorzysta w jakiś sposób ową wolność, zdradzi albo sobie pójdzie, albo zdominuje z kolei jego.(czyli ida boi sie zdrady i dominacji w zwiazkach,dlatego ze wyniosla z domu z inwentarzem calym brak pewnosci siebie,i dowartosciowania,gdzie jest to rola rodzicow,ale nie mozna miec zalu do nich bo on wyniesli to tez z domu,i jak ida nad tym nie popracuje to arek tez przeniesie to na swoje dzieci itd,pokoleniowo..)
Dlatego jeszcze jednym nieosiągalnym ideałem jest tzw. wolny związek. Zbitka pojęciowa, która stanowi sprzeczność samą w sobie. Każdy związek zakłada bowiem decyzję o dobrowolnej utracie części wolności. Paradoksalnie – świadoma i dobrowolna decyzja o wyrzeczeniu się jakiegoś obszaru wolności jest wyrazem wewnętrznej wolności.
Ludzie chcą być blisko siebie, być szczęśliwi. Ale zapominają, że by być szczęśliwi, nie mogą się czuć do czegoś zmuszani. On się złości, bo ona chodzi gdzieś z koleżankami czy na zajęcia, ona się niepokoi i złości, kiedy on wychodzi z kumplami... W jakiejkolwiek bylibyśmy większej całości niż „ja”, dostajemy poczucie bezpieczeństwa, jakieś korzyści, ale tracimy część wolności. To nieuniknione. To cena tego, że jesteśmy częścią owej większej całości.
Chcemy wolności seksualnej, obyczajowej, politycznej, wolności demonstracji, wolności światopoglądowej, poruszania się, wolnego czasu. To wszystko w mniejszym lub większym stopniu potrafimy sobie w końcu wywalczyć. Znacznie trudniej przychodzi nam uzyskać wolność wewnętrzną, np. wolność od negatywnych myśli, ocen i emocji, od agresji, lęku, chciwości, podejrzliwości – ale tym bardziej takiej wolności pragniemy. Stąd rosnące powodzenie psychoterapii i wielu innych metod wewnętrznego rozwoju.
Pracując nad sobą, stopniowo uwalniamy się od własnych ograniczeń, uwikłań.
Pewien mądry filozof zauważył, że wolnością jest zdolność do akceptacji konieczności, czyli tego, czego nie jesteśmy w stanie zmienić. Ta świadomość pojawia się, gdy zaczynamy wewnętrznie dojrzewać i dzięki temu odkrywać wolność ku.
Dlatego wolność od i wolność ku to zupełnie inne kategorie. Już samo zadanie sobie pytania: Po co mi ta wolność i ku czemu ma mnie prowadzić?, jest olbrzymim krokiem w stronę dojrzałości.
Bo niedojrzałe, obsesyjne dążenie do wolności od z czasem staje się nowym zniewoleniem. Życie, które jest ucieczką przed odpowiedzialnością, jest jednocześnie ucieczką przed wolnością i staje się iluzją wolności – koszmarem. Abyśmy mogli iść do przodu, musimy się z tego otrząsnąć i zastanowić, co jest dla nas naprawdę ważne i ku czemu chcemy zmierzać.To jest prawdziwy akt wolności. I dojrzałości. Pojawia się świadomość, że nie można mieć wszystkiego.Możemy być tylko i aż tym, kim jesteśmy. Z godnością, najlepiej jak się da, rozgrywać karty, które los nam przeznaczył.
Jest jeszcze samobójstwo... I wiele osób mówi, że to właśnie utrzymuje ich przy życiu – świadomość, że mogą życie skończyć. A więc decydują się tego nie robić. To też może być punkt wyjścia do wolności i akceptacji życia.
Z takiego samego życia jeden człowiek może czerpać poczucie zniewolenia, a drugi poczucie wolności.Wolność to możliwość wyboru. Dopóki mamy wybór, jesteśmy wolni. Większość z nas nie zdaje sobie jednak sprawy, że wybór mamy zawsze.
Uczucie zniewolenia prawie zawsze jest iluzją, którą sami kreujemy po to, by nie brać odpowiedzialności za siebie i swoje życie. Łatwiej nam się czuć zniewoloną lub buntującą się ofiarą niż kimś wolnym.
Warto pamiętać, że nawet gdy nie podejmujesz decyzji, pozornie nie wybierasz, to też jest jakiś wybór. I wielu ludzi dopiero kiedy wreszcie zda sobie z tego sprawę, rusza z miejsca.Ale ta świadomość trudno się przebija, bo wiąże się z przyjęciem odpowiedzialności. Ktoś np. mówi: „Jestem zniewolony, bo mam żonę, dzieci, muszę na nie pracować. Nienawidzę tej pracy i tej żony, i tych dzieci. Ale nie mam wyboru”. To automanipulacja. Wybór jest. Można wyjść po papierosy i nie wrócić, zmienić tożsamość, uciec... Ten ktoś nie korzysta z tej możliwości, bo tak wybiera. Bo coś mu w środku nie pozwala tak zrobić: sumienie, przyzwoitość, przywiązanie... A czyje to jest? Jego. Więc nie powinien udawać przed sobą, że musi, lecz uznać, że w istocie tak wybiera. Z chwilą gdy to zrozumie, przestanie się czuć zniewolony. Zaakceptuje swoją własną, wewnętrzną konieczność.Ale może być też tak, że człowiek w terapii uzmysławia sobie, że uwewnętrznił coś, co nie jest jego. Może się wtedy z tym rozstać.Jeden kierunek jest taki: Uznaję, że wybrałem, respektuję swój wybór, w ramach niego działam. I te dzieci, żonę, i pracę, i ten tryb życia. Inny może powiedzieć: Rety, dotarło do mnie, że to wszystko nie moje, tylko mojego tatusia albo babci. Mogę więc powiedzieć: nie chcę. Oddaję babci, co babcine, tacie, co jego, i od tej chwili idę swoją drogą. Zaczynam się pytać siebie: gdzie moje? I to jest właśnie droga do wolności. Uwalniasz się ku sobie prawdziwej. Zaczynasz widzieć, co jest twoje, a co ci wciśnięto z dobrodziejstwem inwentarza. Zaczynasz świadomie kreować swoje życie.
Wczoraj bylo mi zle i przedwczoraj takze,poszlam na silownie,co by wzmocnic cialo i ducha walki..walki o siebie i radosc zycia ktora gdzies sie schowala na dnie samotnosci..nienawidze biegac,meczy mnie to..biegam regularnie moze od 2 miesiecy,wlaczylam to bieganie w swoj trening..3 razy w tygodniu staram sie chodzic i biegam 20 min na biezni..wczoraj pierwszy raz bez muzyki,bo ipod sie zacial..arek zrzucil sobie na glowe jak sie ladowala i moze dlatego..arek nie ma nawet siniaka,a sprzet sie uszkodzil,maly dran..pierwszy raz wsluchiwalam sie w siebie podczas biegania,w swoj oddech..wdech i wydech..medytacja w ruchu..kiedys dawno temu duzo czytalam o buddyzmie zen i medytacji,ze najwazniejsze tu i teraz..i kazdy krok niesie pokoj..biegne ku sobie ku swojej wolnosci..jak czesto zapominamy ze bez powietrza nie da sie zyc,ze gleboki oddech wyzwala od stresu..no nic w kazdym badz razie wycisnelam wszystko z siebie,by ratowac jakos reszte mego jestestwa,moja psychike,ktora kuleje..pomoglo..pomogl tez meil od aldony..dzieki kochana..kobieta kobiete zrozumie,ale facet zostaje i jest z silnymi kobietami..paradoks ze my szukamy bohaterow i krolewiczow,ktorzy utna 7 glow smoka potwora,uratuja z wiezy i beda przenosic na rekach przez rzeke by nie zmokly stopki..nie nic z tych rzeczy..faceci kochaja zolzy ,by same byly samodzielne( a wiec nie moge sie zle czuc absolutnie,kolega z przeszlosci jeszcze 3 dni temu powiedzial od slow do dziela wiec zakladam swoj biznes,dzieki ze tez tak napisal ktos,niby proste a moze az za proste),zeby bylo wygodnie..no nie wszyscy ale ta garstka co wytaje pod oknem z kwiatami nie interesuje nas..paradoks ze potem do tego dazymy by facet z cuchnacymi skarpetami zamienil sie w tego z kwiatkami..my to niezle mamy narabane..natura,przetrwanie gatunku czy jak sie pytam?arek mezczyzna maly jest kochanym oczkiem w glowie mamusi,ciekawe jak bede traktowac jego panny?pomagac zrozumiec czy tez wrecz przeciwnie,i namawiac by z kazda dawal sobie spokoj,ktora mi nieodpowiada..hmm ciekawa sprawa..jak na razie to chcialabym wychowac go ,zeby zawsze radzil sobie w zyciu,i na pewno chcialabym z nim miec dobry kontakt kiedys w doroslym zyciu,bo ja nie mam z mama..i teraz kiedy ida swieta i nastaje czas spokoju i rozmyslan,to mi jeszcze bardziej smutno..moze za duzo wymagam i sama powinnam sie wyluzowac jakos sensownie..i pomyslalam ze i tak zrobie to el camino nawet na piechote z arkiem,zeby nie wiem co..wezme go w plecak albo przyczepke,bo roweru nie mam,i pojde na ten przyslowiowy koniec swiata..niech sie dzieje juz co chce..oddaje wolnosc,i daze ku wolnosci..ramie w ramie albo sama..kiedy zamykaja sie drzwi to otwieraja okna..mam przeciez syna i razem mozemy cisnac te skalki,robic te podroze duze i male..mozemy mieszkac gdzie chcemy,mozemy wszystko..bo gora zawsze czuwa i jakies straszne dla nas rzeczy w tym momencie moga sie wydawac nie do udzwigniecia,ale czas pokaze czy to bylo najlepsze rozwiazanie,jeszcze nie zdarzylo sie bym wpadla z deszczu pod rynne,kurczowo sie czegos trzymalam,czy to pracy,milosci,miejsca danego a okazywalo sie zawsze bylo tylko lepiej..bo przeciez mam robic te miliony hehe wiec musze ruszyc z miejsca,duzo pracy,samotnosci i kontemplacji czeka..ale nie ma rzeczy nie do zrobienia,sama sie podtrzymuje juz na duchu,chociaz ciezko i rycze jak to baba,bo okres,bo strach o dziecko..a moze to jest to,bedzie mega ciezko,bo jestem w dole,ale sie nie dam,za nic za zadne skarby swiata,dla siebie i arka to bede robic..nie bede zebrac,i plakac juz komus ze jest zle,bo to nic mi nie da,trzeba sie cieszyc zyciem bo krotkie jest..trzeba ruszyc z miejsca..celebrowac kazdy oddech zycia,kazdy usmiech dziecka..jutro arek konczy rok..swieto..swieto mistrza immisha arkadiusza..urodzil sie w galway..przez cesarkie ciecie..2 tyg wczesniej,heh bo bym wywinela sie na tamta strone przez cisnienie i zatruta watrobe..wiedzialam od wrzesnia ze jest cos nie tak,i to byl zespol HeLp po mojemu wtedy i duzo sie nie mylilam bo gestoza..brr kochany paczuszek wazyl 3220 gr i 52 cm,zolty byl z 2 miechy,co ja sie mialam wtedy..ciezki okres na maksa..samemu bez pomocy..tylko ja ,marek i arek..i dlawil mi sie i krztusil,spal na mie z 3 miechy,czuwalam ciagle,zeby sie nie udusil,jezdzilam po szpitalach,spalam z nim na podlodze na materacach,wykrecona bylam na maksa,wezly powiekszone wszedzie u maluszka,przez pol roku nikt i tak nie wiedzial co to i od czego(marek byl zawsze)..i ciagle klocenie sie o cieplo w domu,zakrecane kaloryfery(ja cieplo,on zimno lubny)w sumie o wszystko,jaka temperatura wody dla dziecka,itd itp..i jakos tak sie oddalalismy to przyblizalismy spowrotem..teraz to on ma dosyc mnie a ja jego..siedzimy razem na bombie,bo kazde z nas cierpi okrutnie..kocham i przepraszam i oddaje ci wolnosc,bo kocham..rob z nia co chcesz..dojrzalam swoje bledy a teraz to musze nad tym popracowac..supelki supelki rozslupuje,wspinam po drabinie mojej niedoskonalosci..2 piosenki sobie proponuje i tym dziewczynom ktore znam (nie znam)i maja problemy(te w ciazy i te juz z dzieciaczkami w samotnosci i niezrozumieniu),przeciez kiedys w koncu zasweci slonce i skonczy sie ta zima,i znow wyjdziemy na spacer..
tyle sie napisalam (poczatek to z charakterow sciagniety artykul)zeby sobie pomoc jakos tym pisaniem,co napisane to latwiejsze do realizacji..
12/15/2008
koszmar..
wezme jeszcze krople bacha(kwiatowe emergency) na ten szok bo nie zasne..i pamietac zawsze o zamykaniu drzwi zewnetrznych..nienawidze takiego picia..bez granic..jeszcze peace na oknie dzisiaj przywiesilam,do marka dzwonilam zeby zawsze odbieral nawet w nocy szczegolnie bo roznie bywa..mnie ta sytuacja pokazala ze jestem panikara ,ale to nienowosc..i naprawde jestem sama w sytuacjach w ktorych sie boje..podobnie bylo w gorach..podobna bezsilnosc kiedy wszelkie sposoby zawodza..po co mi to?nie musze byc budda..nic nie musze..jestem jaka jestem..panikara..
12/14/2008
niepokoj..pokoj..
przed ślubem:
Ona: Cześć!!!
On: No nareszcie, już tak długo czekam!
Ona: Może chcesz, żebym poszła?
On: Nie! Co ci przyszło do głowy?
Ona: Kochasz mnie?
On: Oczywiście o każdej porze dnia i nocy!
Ona: Czy mnie kiedyś zdradziłeś?
On: Nie! Nigdy! Dlaczego pytasz?
Ona: Chcesz mnie pocałować?
On: Tak, za każdym razem i przy każdej okazji!
Ona: Czy byś mnie kiedykolwiek uderzył?
On: Zwariowałaś? Przecież wiesz, jaki jestem!
Ona: Czy mogę ci zaufać?
On: Tak.
Ona: Kochanie...
Siedem lat po ślubie: czytaj od dołu w górę
Pokłóciły się okrutnie części ciała. No, bo kto tu rządzi?
- Toż jasnym jest, że ja - burknął mózg - to ja tu myślę i wszystko
kontroluję.
- Bzdura! - zaprotestowały ręce - my tu robimy najwięcej - zarabiamy na
wasze utrzymanie.
- Ech - westchnęły nogi - to nasza rola rządzić, to my decydujemy, jaki
kierunek obrać i dążyć w słusznym kierunku.
- My - odparły oczy - myśmy szefami - my wszystko widzimy i naprawdę nic
nam nie umyka.
- Bzdura - odparł żołądek - to ja tu rządzę, wytwarzam wam wszystkim
energię, ciężko pracuję i trawię. Beze mnie zginiecie...
- JA BĘDĘ SZEFEM - nagle odezwała się milcząca dotąd dupa - I JUŻ.
śmiech ogólny, że całe ciało się nie może pozbierać.
- DOBRA - odpowiedziała dupa - jak tak, to STRAJK. I przestała robić
cokolwiek.
Minęło kilka godzin. Mózg dostał gorączki. Ręce opadły. Nogi zgięły się
w kolanach Oczy wyszły na wierzch. Żołądek wzdęło i spuchł z wysiłku.
Szybko zawarto porozumienie. Szefem została dupa.
I tak to już jest drodzy moi. Szefem może zostać tylko ten, co gówno robi.
Przychodzą dwie blondynki do sklepu. Jedna mówi:
- Poproszę zeszyt w kółka.
Sprzedawca na to:
- Niestety, ale nie ma takich zeszytów. Są tylko w kratkę, w linię lub czyste.
Blondynka odchodzi, na to druga mówi:
- Ale ona głupia, chciała zeszyt w kółka.
- No cóż - mówi sprzedawca - różni są ludzie. No ale co dla pani?
- Poproszę globus Krakowa.
Blondynka kupiła Fantę z zielonym kapslem.
Otwiera, patrzy - na kapslu napis:
"Spróbuj szczęścia znowu" - zamyka, odkręca, czyta - "Spróbuj szczęścia znowu" - zamyka, odkręca, czyta ...
to by bylo na tyle,pelzne do lozka.. no moze jeszcze jakas muza i pojde..
12/13/2008
rowery i przyczepki..
z przyczepki mozna zrobic spacerowke i juz unikam kosztow przelotu ,bo to ekwipunek dziecka i sie sklada heh ciekawe jak w praktyce wyjdzie,mozna uprawiac jogging i przyczepic do roweu..no a rower,tez sie czepiaja podobno i rzucaja sprzetem przy zaladunku,masakra..no to teraz tak bede obczajac wszystko do lata ,co potrzebne do wyprawy..mam na razie swiatelka i licznik ze starego roweru a arkowi wyczailam na straganie nowy kask za duzy troszke za 4,5e a kosztuje 30e..takie zakupy najbardziej ciesza..ale rower i przyczepka niestety nowe zeby posluzyly..tylko skad kase na to wytrzepac?chyba trza te masaze zaczac robic za 50e to by sie uzbieralo,tyle ze nie mobilna jestem w sensie,brak prawka(bo nie przyszlo zawiadomienie o egzaminie,zreszta nic nie umiem a jak sie uczylam to potem przyszlo pismo ze przepisy w ie sie pozmienialy w sierpniu)i tak zawsze jakies przeszkody do przeskakiwania..uff..dobra wymowek nie ma trzeba zakasac rekawy i trzepac many na wyprawe..posprzedaje pare rzeczy na allegro a sprzedaje od pazdziernika heh,no co zrobilam fotki tym rzeczom i to bylo na tyle..ale jak sie wezme to zrobie w dwa dni..i sie uzbiera chociaz na odziez rowerowa..a reszta jakos pojdzie..bez kasy ludzie latali i jakos dali rade..to my nie damy?sprzet i bilety najwazniejsze a jedzenie bedziemy gotowac sami..moglabym isc do pracy ale w rekawie mam mnostwo argumentow przeciw..chlopcy nie powinni chodzic do przedszkola(w ksiazce o wychowaniu chlopcow wyczytalam)same kobity heh,nie kazdy takie ksiazki czyta na szczescie..marek pracuje tak ze go czasem w tyg nie ma,odpada..jakbym pracowala to 3/4 wyplaty to oplacenie przedszkola..mojej wyplaty..w niektorych przedszkolach robia jedzenie maluszkom najtanszym sposobem,np z mrozonek(wiedza od kumpeli marka ktora jest w dublinie przedszkolanka),a jedzenie wiadomo ,dla tak mlodego organizmu powinno byc najlepsze,lyzka kopiemy sobie grob(jedzenie takie wychladza organizm i nie ma witamin,mrozonki domowe maja ale nie te ze sklepu,temperatura mrozenia).Czyli praca w tradycyjnym slow tego znaczeniu w ie w moim przypadku odpada..musze pomyslec co mogloby to byc i jak,zebym byla zadowolona..a praca powinna byc taka zeby byc z niej zadowolonym oprocz dobrej wyplaty..i taka co sie lubi robic..czyli mnie zostaja elementy fizjoterapii przykldowo,i prywatnie lub wlasna dzialalnosc gospodarcza..no dobra naprodukowalam sie i trzeba do wyrka isc,ktore puste do srody zostaje,czyli full grzanie w pokoju..nie bedzie alaski w nocy przez te pare dni jupii..
swieta i zyczenia..
Niech świąteczne życzenia mają moc spełnienia,
te całkiem błahe i te ważne,
te dostojne i te ciut niepoważne,
niech się spełnią.
Marzeń o które warto walczyć,
wartości którymi warto się dzielić,
przyjaciół z którymi warto być
i nadziei, bez której nie da się żyć.
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia
i Szczęśliwego Nowego Roku 2oo9
zyczy ida arek i marek
12/04/2008
arek i tata..
12/02/2008
slieve donard 849m..
Pierwsza wyprawa aruna z noclegiem w namiocie,i pierwsze wejscie solo mamy na na najwyzszy szczyt pasma gorskiego znajdujacego sie w irlandii polnocnej.Blad w trakcie schodzenia do namiotu zakonczyl sie po 8 h bladzenia.Tak powstal w tamtym tygodniu filmik o przygodzie ,ktora ledwo przezylam bez mega histerii(letki placz i panika)i o ktorej wspominalam kilka postow wczesniej.a bylo to tak..
Pojechalismy autem w gory mourens w irlandii polnocnej z plecakami ,namiotem i malym.Pierwsza noc spedzilismy w namiocie,dosyc dla mnie niekomfortowo ,bo zerwala sie chmura z 300 kroplami deszczu i na predce namiot rozbity na sciezce pod gorke.W nocy wialo i trzepalo namiotem tak ze oka nie moglam zmruzyc i ciagle mi sie wydawalo ,ze ktos na nas wlezie na tej sciezce.Marek uratowal mnie swoja mp3 i tak jakos wytrwalam do rana,nie wspominajac ze ciagle maluszka przykrywalam ,bo bylo zimno jakies 9 stopni w nocy(i tak sie spocil)plus karmienie cycem,i moje spanie przez cala noc na jednym biodrze.o masakra..i rano po sniadaniu wygnana zostalam w gory,bo za zimno bylo zeby maluszka tam ciagnac.Oczywiscie bez jakies wiekszej ilosci picia jakies pol kubka herbaty i snikers na droge.I jeszcze gps do reki ,cobym sie nie zgubila,gdzie marek mi wytlumaczyl w 5 min jak sie to obsluguje.Pelna obaw ale i nowej przygody wyruszylam z obozu sama.Szczyt osiagnelam po jakiejs 1,5 h i schodzac uradowana poszlam w inna strone niz przyszlam(wchodzac obracalam sie za siebie,krecilam kamera,zaznaczalam kamykami i imieniem gdzie schodzic).A gora miala mur jak i inne okoliczne szczyty(chociaz myslalam ze tylko ta ma)A wiec schodzac(blad odkrylismy na gpsie juz w domu ,ktory co jakis czas wlaczalam i zarejestrowal moje bladzenie)poszlam druga strona muru zeby na mnie tak nie wiealo,ale schodzilo sie okropnie i wpolowie drogi przeskoczylam ten mur.i zapomnialam o tym i poszlam w druga strone juz u podnoza gory..A potem to juz masakra i przyspieszone bicie serca,bo chodz telefon dzialal to byla to juz anglia a roamingu brak.Nie moglam zadzwonic,nie mialam nic do picia i nic do jedzenia,nie wiedzialam jak mam korzystac z gpsa..Schodzac nie w te srone po pol h zorientowania sie ze wcale tedy nie przyszlam zaczepilam ludzi zeby mi pomogli.z nimi weszlam jeszcze raz pod te gore i pod murek,oni tez nie czaili gpsa ale mieli mapy z ktorych ja nic nie czailam tez..Zadzwonilam z telefonu jakiejs dziewczyny do marka,a on zeby zobaczyc po ktorej stronie mam slonce itd itp.kazal schodzic .Wiec cos z tymi ludzmi kombinowalismy ale po spojrzeniu na gpsa ,znowu bladzilismy.Zadzwonilam jeszcze raz ,ze z nimi schodze na kawe do jakiejs wiekszej miejscowosci i zeby mnie znalazl juz tam.Chociaz wiedzialam ze nie bedzie mu lekko z tymi tobolami i arkiem..Lecz stanowczo kazal mi zostac pod ta gora i sami mieli po mnie przyjsc.Czekalam tam 1,5h i sie rozplakalam,bo powinni byc w pol h.martwiac sie czy arkowi nie zimno i czy nie glodny..i sama zrozpaczona spedzeniem jeszcze paru h w gorach.Jakas grupka starszych ludzi zaopiekowala sie mna ,dajac cos do picia i batoniki i poszlam z nimi..Dluzszy czas ci ludzie nie mieli zasiegu.No i idac z nimi po pol h patrze ze pojawia sie moja droga ,ktora przyszlam,kamyki i napis itd,ale szlam juz z nimi .Z Markiem umowilam sie na parkingu.Szlam chyba jeszcze ze 3 h z tymi ludzmi,i oni podwiezli mnie jeszcze jakies pol na parking,bo bylam juz po innej stronie gor niz wyruszylam..Zla bylam straszliwie na siebie na marka i na caly swiat,ale te 3 h dobrze mi zrobily,bo wiedzialam ze to ja gdzies popelnilam blad.Marek tez byl pod murkiem i czekal na mnie z maluszkiem ale z drugiej strony gory.Co mnie to nauczylo?ze zaczelam sprawniej poslugiwac sie gpsem,ze w gorach bardzo latwo jest zbladzic,mozna liczyc na pomoc ludzi ktorzy te gory kochaja,respektu wobec natury.I ze duzo pracy przede mna..
11/28/2008
rugby..
w zeszla sobote marek wyslal mnie na mecz ruggby z kolega z pracy danielem..sam rozkoszujac sie z arkiem wolnoscia w parku i w zatoce..a wiec Stadion Croke Park (irl. Páirc an Chrócaigh) jest największym stadionem Irlandii i czwartym co do wielkości w Europie (82 500 miejsc). Stadion został otwarty w 1913 roku.
W historię stadionu wpisało się smutnie wydarzenie z 21 listopada 1920 roku. Rankiem tego dnia prowadząca walkę o niepodległość Irlandii IRA wykonała egzekucję na 14 agentach tajnej służby brytyjskiej. Po południu Black and Tans – brytyjskie oddziały pomocnicze, których zadaniem było sianie terroru – otoczyły stadion zapełniony kibicami futbolu gaelickiego w Croke Park w Dublinie, na którym odbywał się mecz między zespołami Tipperary i Dublina. Black and Tans otworzyli ogień w stronę tłumu, zabijając 14 osób (w tym jednego piłkarza - Michael'a Hogan'a), a wiele innych raniąc.
Od tego momentu na stadionie tym nie rozegrano ani jednego meczu w dyscyplinie sportu, która uprawiana jest również w Wielkiej Brytanii. Jedyne mecze rozgrywane na tymże obiekcie toczyły się pomiędzy drużynami dyscyplin futbolu gaelickiego oraz hurlingu. Być może jednak w tym sezonie to się zmieni, gdyż z powodu remontu stadionu piłkarskiego na Lansdowne Road w Dublinie, być może władze pozwolą, by mecze piłki nożnej rozegrać na obiekcie Croke Park(zmienilo sie to jednak od okolo 3 lat,poprawka). stadion wiec ogromniasty najwiekszy na ktorym bylam(jezdzilam troszeczke z chlopakami na mecze pogoni szczecin :),na pierwszym swoim wyjezdzie weszlismy przez plot a w drugiej polowie uciekalam w sandalach przed kibicami lecha poznan :))zrobil na mnie ogromne wrazenie swoja potega wielkosci bo wykonanie to beton i plastikowe krzeselka,no i czulam sie bezpiecznie ,zadnej adrenaliny jak w sektorze huliganki na stadionie szczecinskim,jak pamietam to chyba sektor 11,strzelali raz do nas gumowymi kulkami i tez bylo nam uciekac heh)no i race,spiewy itd..atmosfera nieco inna niz sprzed tv..
a teraz ruggby z czym to sie je?Rugby - popularne określenie grupy sportów drużynowych o wspólnym pochodzeniu. W Polsce rugby zwykle jest utożsamiane z rugby union lub rugby 7, rzadziej z rugby league.Nazwa gry pochodzi od angielskiej szkoły w Rugby, gdzie w 1823 roku rozegrano pierwszy mecz. Twórcą był William Webb Ellis, który podczas gry w piłkę nożną podniósł piłkę i pobiegł z nią przez boisko. W roku 1895, w wyniku sporu o płace zawodników, powstały w Anglii dwie odrębne formy tej gry: nowsza, zawodowa, w której trzynastoosobowe zespoły rywalizują w ramach Rugby League, oraz tradycyjna i szeroko rozpowszechniona wersja, do 1995 teoretycznie amatorska, z drużynami piętnastoosobowymi zrzeszonymi w Rugby union. Mimo niewielkich różnic w przepisach, ogólne zasady i cel gry pozostają takie same.
My ogladalismy rugby union (pot. rugby) – zespołowa gra między dwiema 15-osobowymi drużynami, polegająca na podawaniu owalnej piłki ręką lub nogą przy czym podania ręką do przodu są zabronione; punkty zdobywa się za przyłożenie piłki na polu punktowym przeciwnika (5 punktów), za celny strzał (tzw. drop, drop kick) na bramkę w kształcie litery H, z poprzeczką umieszczoną na wysokości 3 metrów, ponad którą piłka musi być przerzucona (3 punkty). Po przyłożeniu następuje tzw. podwyższenie (skuteczne jest warte 2 punkty); piłkę ustawia się na podstawce (kiedyś usypywano górkę z piasku) na linii prostopadłej do linii końcowej boiska i przebiegającej przez miejsce w którym wykonano przyłożenie, ale w dowolnej odległości od słupów – z tego miejsca kopacz musi trafić w bramkę ponad poprzeczką.
Najważniejszą imprezą rugby na świecie jest rozgrywany co 4 lata Puchar Świata, a w Europie coroczny Puchar Sześciu Narodów z udziałem Anglii, Francji, Irlandii, Szkocji, Walii i Włoch. Światową czołówkę stanowią rugbiści z RPA, Nowej Zelandii, Australii (grający w Pucharze Trzech Narodów) i drużyn wymienionych państw europejskich, a także Argentyna. Aktualnym mistrzem świata jest RPA (od 2007 roku).
Czas gry :dwie 40-minutowe części z 5 minutową przerwą. Czas może być zatrzymany po sygnalizacji sędziego. W przypadku przekroczenia regulaminowego czasu gry akcja nie jest przerywana przez sędziego – mecz kończy się dopiero po przerwaniu akcji (np. po zdobyciu punktów lub wyjściu piłki za linię boczną boiska).
Numeracja zawodników jest ściśle określona przez zasady. Zawodnicy wychodzący od początku na boisko mają numery od 1 do 15, rezerwowi od 16 do 22. Drużyna składa się z dwóch podstawowych formacji – formacji młyna (zawodnicy z numerami 1 – 8) i ataku (numery 9 – 15).Ogolne zasady:Piłkę można kopać lub podawać ręką przy czym w tym drugim przypadku zabronione jest podanie do przodu. Zawodnik jest na pozycji spalonej jeśli znajduje się przed partnerem niosącym piłkę lub przed partnerem, który ostatni zagrał piłkę (reguła spalonego jest bardziej skomplikowana). Zawodnik na pozycji spalonej nie może brać udziału w grze.
Można zatrzymywać tylko zawodników będących w posiadaniu piłki, łapiąc za koszulkę, nogi, ręce, blokując ciałem; łapanie za głowę lub szyję jest zabronione. Nie można atakować przeciwnika nie będącego obiema nogami na ziemi. Zawodnik powalony powinien albo natychmiast wstać albo pozbyć się piłki (nie wolno jej trzymać leżąc na ziemi). W formacjach autowych zawodnicy nie mogą się uderzać itp., mogą tylko walczyć o piłkę.Punkty w meczu można zdobywać na kilka sposobów:
* przyłożenie, 5 punktów – zawodnik przykłada piłkę do ziemi na polu punktowym przeciwnej drużyny,
* podwyższenie, 2 punkty – podwyższenie jest możliwe tylko po przyłożeniu, zawodnik kopie ustawioną na ziemi piłkę na bramkę (między słupy, ponad poprzeczką) z dowolnej odległości od pola punktowego przeciwników, w linii prostopadłej do linii końcowej i przechodzącej przez miejsce przyłożenia piłki,
* karny, 3 punkty – zawodnik kopie piłkę na bramkę z miejsca przewinienia przeciwnika,
* drop-goal, 3 punkty – kopnięcie na bramkę przeciwnika z gry, piłka musi zostać uderzona po koźle
Mecz rugby na ktorym bylam rozgrywal sie miedzy druzynami irlandii i argentyny..wynik meczu 17:3..najczesciej byly to bramki zdobyte karne i drop-goal i jedna za 5 pkt zdobyta przez irlandie..na moje oko sport bardziej agresywny i sie tlukli zawodnicy przez co byly przerwy w meczu i nie rejestrowane przez telebimy..jednego wyniesli na noszach przy koncowce..dopiero druga polowa mnie wciagnela i cos sie dzialo na boisku a dziadek przede mna pokrzykiwal w gailicu raczac sie alkoholem z piersiowki..Hymn po irlandzku ..fajna impreza tylko nogi mi zmarzy jak za dzieciaka zima w kozakach i mialam gloda ogromnego ktorego ujarzmilam w irlandzkim barze chips end fish..plus maly ginnesik..arnoldzik rozrabial i zaczepial ludzi,troche przeglodzony przez tate zasnal szybko w aucie w drodze powrotnej..nastepny wazny mecz dla irlandii w marcu z anglia,ale juz nie bede ogladac,bo bilety wykupione..i raczej raz mi starcza zapoznanie sie na duzym boisku..zapomnialam dodac ze daniel gra w rugby w lokalnej druzynie..raz bylismy z arkiem i naszym ziomkiem waldkiem..zarejestrowal na camerze..ja skromnie zarejestrowalam niewiele ,bo niewiele moze moj aparat zdzialac.
11/19/2008
SS LSD..
tutaj zamieszczam moje granie na gitarze jakies 2 lata temu..troche leniwy ze mnie muzyk,bo siedze(jakos lepiej mi sie gra)..
badzmy wszyscy na tym swiecie wielcy dla siebie i dla innych..wspierajmy sie a bedzie peace end love na na naszej matce ziemii..
11/08/2008
muza..
http://de.youtube.com/watch?v=RcActzIwFkY fajny kawalek ale tylko taki sposob jest na niego..buu
nastepny to
no to byloby na tyle..arek wstanie zaraz na pasze swoja obiednia i czas na jakas dublinowska foodmarketowa wycieczke..
10/31/2008
chiny 2005..
na sam poczatek foty ,ktore meczylam juz z tydzien,z tysiaca wybralam okolo 300..tak wiec milego ogladania..za zarobiona kase w niemczech..zfundowalam sobie wycieczke..17 dni z 25 osobami do 35 roku zycia..marco polo z monachium biuro podrozy..cale 2 tyg niemiecki jezyk..takze moja wiedza jest wybiorcza..hehe musialam troche poczytac na necie co widzialam..koszt 1800e plus kieszonkowe z 1000e ..7 miejsc..6 miast i 1 wyspa na morzu zoltym..chinski mur..plantacje zielonej herbaty..szanghaj,pekin,xian,ningbo..poczatek 13 wrzesnia..data przyjazdu do niemiec..a potem do irlandii..itd..moze bedzie mi sie jeszcze chcialo cos napisac to opisze w swoim czasie..cdn..
10/30/2008
pierwsze foty i montaze..irlandia 2006..
dlaczego
nie kwadratowa
nie biala
nie czarna
jest
miloscia
spelniona
pomiedzy
sloncem
a
deszczem
moje pierwsze foty to te robione aparatem hp ,kwiaty i jeszcze raz kwiaty,jest tez malutki macius chyba mial ze 3 lata,i z 2006 irlandia z mruwa(tym razem cannon g6 za pierwsza niemiecka wyplate kupiony) ,mieszkalismy ze 2 miechy w aucie i zobaczylam niezly kawalek wyspy..krotkie opisy i pare slow na wiekszosci fotek z tego okresu..moja pierwsza galeria,w tym czasie zmontowalam tez ze 4 filmiki robione 30sek ujecia aparatem g6..tak powstalo pogodno w cork(koncert),i inne ujecia..pierszy filmik zrobilam darmowym 30 dniowym programem w dwa dni,a potem juz poszlo..nie sa najwyzszej jakosci bo pojecie blade o montazu i same filmiki 30 sek trudno polaczyc w calosc jezeli byly z koncertu wiec wyszlo jak wyszlo..reszte moze sie da wrzucic jeszcze ,ale nie jestem pewna..z jarkiem perkusista pogodno i nie tylko znamy sie juz kupe lat,pamietam jak zaczynal grac paleczkami na poduszkach i czasy w jednej szkole kiedy kazdy chcial zakladac zespol,on cos tam gral z jakimis kolesiami a mi sie marzyl zespol samych lasek wtedy..ale to w innym poscie ta historia..z jarkiem razem pracowalismy pol roku przy wyrabianiu pizzy hehe..a marcina macuka (gitara,spiew,klawisze)mama uczyla mnie polskiego w szkole,no i wszystkie laski szalaly za nim w podstawowce, bo mial takie urocze doleczki w policzkach jak sie usmiechal..no i sie kiedys upilismy razem z jarkiem przy wyrabianiu tej pizzy wscieklymi psami,ale chora bylam na drugi dzien i jeszcze mi sie sanepid na moim wielkim kacu dobijal do lokalu..musialam sie niezle kryc wtedy i nie otwierac lokalu..smiesznie bylo..
10/28/2008
miedzy byc a nie byc..
kim naprawde jest czlowiek
kim jest czlowiek teatru marionek
dlaczego neka go sens istnienia
cud natury i jej szalenstwo
wiec po co jest smierc
jakas dlon wyciagnieta pochwycila dlon moja
poprzez wrota plynie wykrzywiony wiecznie smiech
a ja wolac bede co to jest czuc!?
(2006 ida)
10/21/2008
spacer biedronki..
w oddali cos jasnieje..wszystkiemu wbrew usmiecham sie..
10/16/2008
bajki..
10/15/2008
gdy go nie ma w domu..
troche sie poryczalam ze smiechu i poddusilam przy niektorych filmikach np..facet z glowa w toytou no w wc publicznym i jak ludzie reaguja heh itp bzdury..zamiast isc spac to sie relaksuje..jutro moze znowu polecimy na basen z maluszkiem,czeka mnie gotowanie dla maluszka i dla taty,chociaz pewnie sie nazarl polskich kurczakow troll..no i moje zakupy z ekojadka dojada do mnie..roznej masci kawy zbozowe,lizak klonowy i jakis tam jeszcze..rzerzucha i inne nasiona do kielkowania ,wiersze tuwima i brzechwy dla arka,kaszki ryzowe itd..nic sobie nie gotowalam i czuje sie troche podle..bo same gotowe rzeczy i nie bylam na silce juz tyle czasu..jutro idziemy razem a w piatek lece wyciskac poty..naprawde czlowiek lepiej sie czuje i ma wiecej sily..przez te 3 dni zabawy uprawialismy z maluszkiem,ale jestem zmeczona..kapanie malego i ciagle machanie lyzeczka kazdej paszy paszczakowi jest meczace..jeszcze mnie budzi znowu o 5 rano maly troll i znowu go przytulam do cyca i ciagnie jak smok..znowu go nie odzwyczaje..ale to minie,przyjdzie nastepne cos do konania i pokonania.. no ale nie bede marudzic tylko zapodam fajna piosenke..i lece do wyrka..no nie nie mozna tej piosenki zapodac wiec inaczej musze pokombinowac
10/10/2008
moje gotowanie..
arnoldzikowi tez gotuje i mroze w sloiczkach,co 10 dni w porywach do 2 tyg..wrzucam do gara co mam..heh nie doslownie..leca do gara slodkie bataty,butter squash czyli dynia w ksztalcie gruszki,marchewka,ryz brazowy pelny,quinua,kielki fasolki mung,kielki slonecznika,kielki soczewicy czerwonej,kukurydza,zmielone siemie lniane,glony wakame,oliwa z oliwek,amarantus,jablko..i to wszysto w roznych proporcjach i skladzie..i arek sie zajada..robie mu tez deserki np..ryz pelny brazowy ,lubie ten okragly,ryz czarny albo dziki ,ten kupuje u chinczykow,suszone morele niesiarkowane,daktyle,jablka,kasza jaglana(wczesniej sparzyc,bo gorzkawa)platki owsiane organiczne,rodzynki..no i kupne frutapura na wyjazdy,i fajne tu maja produkty plum organic,smaczne tyle ze mega drogie..no takie tam ze stopniowym wprowadzaniem nastepnych produktow..do picia najlepiej woda,ale zaczelam od mojego mleczka powiedzmy,kupuje soczki gotowe hippa leb heinza ,ale zakupilam w ekojadku juz herbatke rumiankowa,skupie sie bardziej teraz jesienno zimowa pora na cieplych napojach ziolowych ,ale slabiutkich naparach,dobra jest herbatka kukicha dla dzieci(makrobiotyka)..oprocz tego pozera nadal te kasze na bazie maczki swietojanskiej nestle pod nazwa sinlac,polskie kaszki ryzowe na mleku sojowym sma irlandzkim..efekt taki,ze rosnie mi maly budda z usmiechem na twarzy i odstajacym brzuszkiem..tak poza tym mialam pomysl uwieczniac moje gotowanie i zarzucic na stronie ekojadka ,ale moj zapal zmalal jak na razie..
10/06/2008
gory..
gory..morza..lasy..najbezpieczniej czuje sie w tej ostatniej pozycji..gory i morza sa piekne ,jak nie pada,nie ma sztormu, slonko swieci,a trawa pachnie.. te piekne majestaty przyrody moga zamienic uczucie wolnosci i swobody w strach o wlasne zycie i panike..
Rohacki Koń – fragment grani Ostrego Rohacza, skała znajdująca się poniżej jego wierzchołka, od strony Jamnickiej Przeleczy. Prowadzi przez nią znakowany, eksponowany (i poprzez to trudny) szlak turystyczny na ten szczyt, ubezpieczony przy pomocy łańcuchów (po obu stronach skały są urwiska). Pokonuje się go po południowej stronie grani, po stromo podciętej granitowej płycie, trzymając się łańcucha długości ok. 10 m. Mariusz Zaruski pisał o tym miejscu: Koń skalny – najtrudniejsze miejsce w grani Rohacza Ostrego (przebył ją zimą 1912 r.) i fotka tego miejsca wyzej..
muza..
plywalnia..
10/01/2008
henna..
jakies 2 h pozniej..kolor nie poprawil mi nastroju..zobacze przy swietle dziennym..
na drugi dzien ..masakra..kita rudo pomaranczowa a przy glowie nie zlapalo..hehe..wiec zmieniam zdanie rasowe blondynki sa zmuszone wydawac 100e na fryzjera miesiecznie..a to jak w przyblizeniu wygladaja moje wlosy..
Henna jest orientalną rośliną (łac. lawsonia bezbronna) używaną do barwienia włosów od czasów starożytnych.
Jest to wiecznie zielony, średnio wysoki krzew rosnący w strefie tropikalnej. Zdolności barwiące rośliny są bardzo różne, ponieważ zawartość barwnika zależy od miejsca uprawy - henna indyjska, pakistańska, irańska i afgańska barwi dosyć intensywnie, henna uprawiana w Afryce Północnej barwi słabiej.
Poza tym najwięcej barwnika mają rośliny w ciągu pierwszych pięciu lat wzrostu. Henna doskonale nadaje się do farbowania włosów ton w ton - bez radykalnych zmian koloru. Efektownie prezentuje się na włosach ciemnoblond, brązowych, czarnych. W zależności od wybranego odcienia przyciemnia i nadaje ciepłe, rude, złotobrązowe, czerwonawe i kasztanowe refleksy.
Henna działa powierzchniowo zostawiając warstewkę koloru, która chroni włosy przed czynnikami zewnętrznymi. Dlatego też uzyskany efekt kolorystyczny zależy w znacznym stopniu od naturalnego odcienia włosów. Henna całkowicie pokrywa pierwsze siwe włosy.
Dzięki nietoksycznym, medycznym właściwościom jest ona poszukiwanym surowcem naturalnym. Obecność tylko naturalnych składników gwarantuje poza koloryzacją, odżywienie włosów, połysk, sprężystość i urodę.
Henna koloryzuje i wzmacnia włosy, dając im siłę do obrony przed wpływem zanieczyszczonego środowiska. Pokrywa każdy włos indywidualnie, nadając fryzurze objętość. Dodatkowo reguluje pracę gruczołów łojowych znajdujących się w skórze głowy.
Można używać jej tak często jak jest to potrzebne bez obawy o kondycję włosów. Nadany kolor zmywa się stopniowo po 3-5 tygodniach (o ile henna nie jest używana regularnie). Jednostkowe opakowanie może być podzielone na dwie lub więcej koloryzacji, w zależności od długości włosów i oczekiwanego natężenia koloru.
macius..
crashhelikopter..
9/29/2008
ach to mleko..
niedzielna wyciecka i zelazko..
albo z goracym zelazkiem..i jeszcze jedno jak wyszlismy ze sklepu to sie okazalo co ja spostrzeglam jako pierwsze idzie facet z moja komorka..charakterystyczny pasek z czarnymi owcami..i gada ze auto otwarte bylo,tyle ze nie wiem czy na osciez czy drzwi nie zamkniete,a tam aparat i kamera na siedzeniu,nic nie zniklo ale o co chodzilo to nie wiem..marek mowi ze oslepiona wizja zelazka nie zamknelam bagaznika w co watpie,bo to on dwa dni z rzedu zostawil w drzwiach moj klucz od domu na cala noc od zewnatrz domu..nie pierwszy raz mu sie zdarza cos zapomniec..a i ten plecak z moim portfelem tez nie wzial z chaty jak lecielismy do polski..drogo wyszla ta taksowka wtedy heh..ale zawsze jest na mnie..no i jeszcze w niedziele cobym nie zapomniala marek zrobil sobie z drewienka poleczke na kasetki..i zachwycal sie tym caly wieczor..pomaluje farbkami to bedzie przyjemniejsza dla oka..dobra czas sie ogarnac i wyjsc z tego szlafroka w poniedzialkowy zimny poranek..
9/28/2008
zabawy fundamentalne..
Dziecko rodzi się z liczbą komórek mózgowych, która jest wystarczająca do osiągania sukcesów. Ale nie liczba komórek decyduje o inteligencji, a liczba połączeń stworzonych pomiędzy tymi komórkami. Połączenia te są tworzone poprzez doświadczenia i myśli, którymi Rodzic pobudza dziecko, tworząc we wczesnym okresie rozwoju bogate i stymulujące środowisko. W ciągu pierwszych pięciu lat życia rozwija się ok. 50 % zdolności do uczenia się.Następne 30 % rozwija się do 8 roku życia. To oznacza, że Rodzice są najważniejszymi nauczycielami na świecie, a dom (nie szkoła!), jest najważniejszą instytucją naukową. Cała wiedza zdobyta w późniejszym okresie życia dziecka będzie oparta na fundamencie zbudowanym w pierwszych latach życia.
no i kupilam te zabawy online ,bo wszystkie broszury wyprzedane...szukalam i nie znalazlam..130zyla 400 zabaw i przewodnik jeszcze 10 i tak to nagram na plytki i jak ktos bedzie chcial to udostepnie za darmo,bo moim zdaniem taka wiedza powinna byc powszechnie dostepna i nawet w formie zajec dla przyszlych rodzicow,bo my rodzice tez mielismy lub mamy rodzicow i niekoniecznie duzo wiemy od nich jak zajac i uksztaltowac dzieciaka,bo czasu nie bylo,bo stalo sie w kolejce za kawa czy cukrem,albo starzy byli alkoholikami no i niestety przenosimy na swoje dzieci te schematy ,ktore znamy..albo szukamy tej wiedzy u innych by miec wspanialego dzieciaka i mistrza..
pierscionek zareczynowy..
a tutaj rehabilitacja slow kocham cie..