6/15/2009

el camino ..



w sobote dotarlismy z muxia (rano)do bettystown wieczorem..z muxia busem 2h do santiago,w santiago 3h chodzenia,pamiatki,kawka ,jedzenie..potem rowerami na stacje busow,niemily kierowca,stamtad na lotnisko,odprawa,klopoty z karta ,zaplacic za rowery trzeba bylo..2h lotu do dublina,1h czekamy na busa do julianstown,1h busem ,i stamtad 6km pedalowania do domu..uff jako ze wyprawa mnie wykonczyla fizycznie i mam zawirowania w glowie podczas zmiany pozycji wiec odpoczywam,podczas wyprawy malo co notowalam,bo ze zmeczenia malo co moglam sie poruszac a co dopiero pisac..spimy ,jemy odpoczywamy..no i gora prania..marek sie bardzo cieszyl ze juz w domu jestesmy jak nigdy..chyba tez mial dosc..jak dojde do siebie to na blogu wyprawy el camino odtworze relacje pokrotce dzien po dniu..po wyprawie wycofuje sie coby jakas mamina ciagnela sie z rodzina przez el camino!jest dosyc trudne,wyczerpujace,upaly z deszczem,kurz itd..owszem z dzieckiem 1,5 rocznym ok i wzwyz,z malenkim niebardzo..fizycznie masakra,dzien po dniu ..i wcale nie jest latwiej..gory,podjazdy,zjazdy,serpentyny..uff wszystko za mna juz..byly i tez wspanaiale momenty,przykre tez sie zdarzaly..trzeba byc niezlym harpaganem zeby to zrobic pieszo czy nawet rowerem..5 tyg pieszo,rowerem trzeba wziasc wiecej czasu jezeli sie ma dziecko..na poczatku robilismy po 40km do 60km,potem 70-80 km sie zdarzalo..zalezy jaki odcinek i jaki teren..a marek nie popuszczal i grzalismy do przodu,pare razy sie zgubilam..naprawde duzo podjazdow,dlugie wyczerpujace,czasem trzeba bylo pchac rower do gory w ostrym podjezdzie..jezdzilismy i el camino i asfaltem..el camino jest dobrym sprawdzianem do rowerzystow i na rowerach gorskich i na szosowkach..my zrobilismy trase francuska w 14dni,potem zrobilismy jeszcze droge fisterra -muxia (31km),do fisterry udajac sie busem..mamy papiery z odbycia obydwu drog..muxia naprawde piekne miejsce,dojazd tam tez jest dlugi i wyczerpujacy i znow podjazdy,a takze przedostanie sie przez rzeke z calym dobytkiem bylo dla mnie niezlym przezyciem..rzeka miala byc po kostki a byla po uda,wiec klon wszystko przytaszczyl na plecach,a arka na barana i mnie za reke ,bo sie balam..to tak pokrotce,bo jeszcze jestem nie do zycia..tutaj fotki moje(tez nie mialam sily i ochoty bawic sie w fotografa)i fotki klona..pozdrawiam wszystkich.. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

free counters darmowe liczniki