2/22/2009

zimowy nocny rajd..

a wiec dotarlismy na mete powloczac z lekka nozka prawa i lewa..start z borzymia,gdzie wywiezieni zostalismy busem,wiec calkowicie nie wiedzialam co bedzie..starajac sie zaufac nowemu co poznanemu partnerowi podrozy,zapamietujac informacje ,ze kocha horrory poddalam sie drodze i wspolnym nieumiejetnosciom na nastepne 13 h w kopnym sniegu..ja czyli ida i arkadiusz milcarz wystartowalismy z numerem startowym 9 o godzinie 18 kierujac sie na dzien dobry w przeciwnym kierunku a trzeba dodac,ze ani ja ani arun nie bardzo umielismy poradzic sobie z mapa w rozdzielczosci 1 do 50 tys chyba i kompasem,i pierwszy kazdego z nas rajd po pierwsze na orientacje,po drugie w nocy a po trzecie zima i po cztery z przymiotnikiem ekstremalny heh byla jazda..
moim celem na samym poczatku bylo znalezienie 1 punktu kontrolnego i dojscie do ogniska i bylabym usatysfakcjonowana..ale moj partner byl bardziej zdesperowany heh chcial wygrac full hd lcd 42 cm ;)no to zaczynamy rajd..pierwszy punkt od razu olalismy ,bo byla to gorka ktora znalam z jakiegos filmiku,nazwana mt klon,i namowilam parnera zeby dac sobie spokoj,brodzic w sniegu i pod gore..skierowalismy sie na 2..w samej wsi kierujac sie do lasu,arun wypytal miejscowa mlodziez o maly borzym hehe,bylam coraz bardziej przerazona na mysl przymarzniecia gdzies w lesie i czekania na pomoc..ale ogladalam prezentacje arka dzien wczesniej i byla tak zabawna ,ze sie wyluzowalam,i z mysla jakos to bedzie ruszylismy..
2 punkt prawie ominelismy,ale na drodze spotkalismy pare ze szczecina i juz z nimi szlismy do punktu stop czyli ogniska i 1h przerwy..nastepny to masakra,trzeba bylo kombinowac,przekroczyc rzeke tywe zeby sie przedostac do punktu zwanym wypadek..szlo nas wtedy juz 6 osob i arun znalazl drzewo przez ktore przelazlismy,troche sie balam ,bo jeden krok trzeba bylo robic bez podpierania sie o cokolwiek na zasniezonym drzewie..pobladzilismy troche i odnalezlismy punkt z autem,uff..jak doszlismy do ogniska to bolala mnie juz mocno glowa ,ale mikser(uczestnik) poczestowal mnie czerwonym zelowym ibuprofenem i w 10 min byl luz ..no idziemy dalej..nasi partnerzy zrezygnowali i juz szlismy sami,rozpadalo sie na dobre i zaczelo wiac..snieg wrzynal mi sie w oczy wiec zalozylam okulary ,ale nic nie widzialam i sciagnelam szybko,nastepne 2 punkty odnalezlismu dzieki innym uczestnikom,idac za ich swiatlem,albo po sladach w sniegu heh..masakra zrobila sie w lubiczu,poszlismy na poludnie i 5 km zrobilismy w przeciwnym kierunku,i trzeba bylo wracac,wiec morale upadly i zaczelismy sie zastanawiac nad wkreceniem sie na imreze do jakiejs chaty bo byly ostatki lub pojechac taksa,ale po zawroceniu i bladzeniu w lubiczu napotkalismy nastepnych ludzi ktorzy juz tez byli zrezygnowani..no ale ruszamy dalej na cmentarz,troche ten punkt podeszlismy naokolo heh,i byla juz 5 rano i spotkalismy pania ktora leciala obudzic swinki w oborze..stamtad po sladach na skroty w sniego do kolan przez pole pognalismy dalej,tam sie pogubilismy i szlo sie bardzo dlugo,mialy byc tory,no i zaskoczyl nas pociag ktory przejechal i poszlismy tam gdzie go zobaczylismy,nastepne slady(hmm punkt na czynnych torach troche niebezpieczne)tam to byla dluzyzna chyba z 1h po tych torach w sniegu brnelismy do przejazdu a potem postanowilismy isc ulica,mnostwo sniegu,i cisniemy,doszlismy do stacji w pacholetach juz bylo jasno..tam arun obczail ze pociagi sa i mamy za 10 min,ale potem zobaczyl ze to przyjazd heh a nastepny za 1h,ale widzialam slady na peronie i moze ktos korzystal i pojechal tym ktory widzielismy 2 h wczesniej heh,no my wyczerpani dalej ,ale juz obok torow lasem lecielismy,i tak dolecielismy chyba po 1 h do pniewa i tam punktu nie znalezlismy podobno malo kto go znalazl)zapadla decyzja zeby olac nastepne 2 punkty bo i tak robilo sie po czasie,mijalo powoli nasze 12h i szkoda byloby dostawac punkty karne za czas..no nic stamtad z buta juz do gdku i padniecie na ryj,herbatka ,bulka ze szprotkami w oleju,cala wode z powrotem przyniosl arun w moim plecaku,wiec bylismy letko odwodnieni,nie powiem juz mialam haluny sluchowe o 5 nad ranem..a i arun lazl w moim polarze,mi bylo i tak za goraco a rekawice salewy do -30 zrobily mi saune ..no w podsumowaniu bolaly mnie biodra,stopy,sciegna achillesa od kopnego sniegu i miesnie twarzy od smiechu..
o 10 poszlam spac wstalam o 15 z ledwoscia i polamana poszlam do gdku,wczesniej marek cos pisal i dzwonil ale ledwo zylam,zajelismy 21 miejsce,na 35 druzyn ktore ukonczyly rajd..tutaj chcialam podziekowac arunowi za te podroz bez konca(3 dni z rzedu snil mi sie snieg i tory)i markowi..ciesze sie ze zdobylam kolejne nowe doswiadczenie,w trudnych momentch myslalam jakie hc mial marek na loganie i to nie pozwalalo mi byc leszczem tylko harpaganem na moje mozliwosci..bylo ciezko ,ale fajnie,ciesze sie ze sie udalo yol..filmowa relacja wkrotce

3 komentarze:

  1. Super!! Gratulację!!!Aldona

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo Ida ! trzymałam kciuki,jesteś dzielna kobita! moje koleżanki z pracy Natalia i Barbara niestety nie ukończyły rajdu :( za rok startuje mój Piotrek :) już jest podniecony! w tym roku przegapił imprezę ale za rok ,mówi,że nie odpuści.
    Pozdrawiam gorąco !Marta R.

    OdpowiedzUsuń
  3. gratulejszyn zaszcytnego 21 miejsca=oczko ;)
    pozdrawiam
    isj

    OdpowiedzUsuń

free counters darmowe liczniki